początku turnieju
Po trzech z rzędu porażkach na początku turnieju (z Japonią, Kubą i
Brazylią) polscy siatkarze mobilizowali się na końcówkę zawodów. -
Męskie rozmowy są potrzebne. Zdawaliśmy sobie sprawę jaka jest
sytuacja. Do tego to była bardzo dobrze płatna
impreza była - podsumował Kurek. Chcieliśmy jak najlepiej mentalnie podejść do tych ostatnich
spotkań. Wiadomo było, że formy fizycznej w jeden dzień się nie zmieni,
ale nad nastawieniem można popracować. Coraz trudniej się gra z tymi
egzotycznymi krajami. To przestają być już chłopcy do bicia. Nikt nie
stoi w miejscu, wszyscy się uczą, jeżdżą, obserwują, zatrudniają
specjalistów. Skutecznie odrabiają lekcje i idą do przodu z
umiejętnościami - dodał Łomacz.
-
Nie przegrywaliśmy dlatego, że byliśmy zmęczeni, ale dlatego, że
graliśmy gorzej. Porażki nigdy nie są przyjemne. One zawsze bolą,
obojętnie, czy się przegrywa wszystkie spotkania, czy się przegrywa raz
na dziesięć lat. Teraz bolało podwójnie, a nawet potrójnie, bo graliśmy
kiepsko, a turniej był prestiżowy.
Przyjmujący Bartosz Kurek czuje
wyraźny niedosyt po występie w Japonii. "Nastroje nam się nieco
poprawiły, ale niedosyt zostanie, bo mogliśmy w Japonii wypaść lepiej,
przynajmniej pokonać jeszcze gospodarzy. Podium nam uciekło i trochę
kasy też. Nie jest łatwo krytykować siebie i drużynę, ale to nie był
turniej naszego życia. Kiepsko się prezentowaliśmy, dlatego dobrze, że
chociaż na koniec zanotowaliśmy dwa zwycięstwa" - powiedział.